Nie będę już przedłużała, przechodzę do scenariusza!
N: Ja... Muszę to przemyśleć. Powiem
ci jutro.
F: Jasne, rozumiem.
20:00, pokój Patricii i Joy
Jo: Pat?
P: Hmm?
Jo: Co mam zrobić, by Fabian zwrócił
na mnie uwagę?
P: Zaproś go na bal.
Jo: Zwariowałaś?
P: No co?
Jo: Nie zaproszę go na ten bal. Z tego
co wiem to chłopak zaprasza dziewczynę, a nie na odwrót.
P: A nie możesz zrobić wyjątku?
Jo: Nie, bo to będzie dziwnie
wyglądało.
P: <wzdycha>
Następny dzień, pokój Amber, Niny i
Mary
M: <czesze włosy przed lustrem>
A: <czyta magazyn> Hmm... Maro...
Czy sądzisz, że jestem „nieśmiałą dziewczyną nie wiedzącą o
swoim uroku, sprawiającą u chłopców silne bicie serca”?
M: Szczerze? Nie mam pojęcia.
A: <odkłada magazyn> Ja i Mick
jesteśmy parą, ale on mnie jeszcze nie zaprosił na bal. Jak
myślisz: nie chce ze mną pójść czy uznaje, że to, że jesteśmy
parą automatycznie sprawia, że idziemy tam razem?
M: Pogadaj z nim o tym. <odkłada
szczotkę>
A: Masz rację. <wstaje>
M: No co ty, Amber, nie teraz! Przecież
już za chwilę zaczynają się lekcję. No właśnie, muszę już
iść. Pa!
M: <wychodzi>
A: <siada na łóżku i wzdycha>
N: <wstaje>
A: Nareszcie!
N: Dzień dobry Amber, która godzina?
A: Wpół do dziewiątej.
N: Ambs... Słuchaj... Wczoraj Matt
zaprosił mnie na bal...
A: To super!
N:... ale kilka godzin później zrobił
to też Fabian.
A: To nie super.
N: I co ja mam teraz zrobić?
A: Idź z tym, z kim wolisz, to
oczywiste.
N: Tyle że oni oboje są bardzo fajni.
A: No to... zastanów się, jak by
było, gdybyś poszła z Mattem a odrzuciła Fabiana, i jak by było,
gdybyś poszła z Fabianem i odrzuciła Matta.
N: To skomplikowane.
A: Faceci są skomplikowani.
Dom Anubisa, 15:00
A: <schodzi po schodach>
Mi: Ambs, właśnie cię szukałem.
A: Ja też.
Mi i A (równocześnie): Muszę z tobą
o czymś pogadać. Ok, to ty pierwszy/pierwsza. Nie, ty
pierwszy/pierwsza. No dobrze, ja pierwszy/pierwsza.
A: Nie... Ty mów pierwszy.
Mi: No dobrze. Słuchaj... ja.. nie
układa się między nami dobrze... Czuję, że się od siebie
oddalamy.
A: Mick, czy ty...
Mi: Sorry Amber, ale ten związek nie
miałby sensu. To już koniec <odchodzi>